![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGZP6h9VW6BlKAgID0-Tk2SvfZpInhPXSK_fvRL8VnY5BhlV470jtAh8FaFNcX0nOx5e44f8OxFVYNol3gGn28pfmWsHXkAvJf5FWCoDUADKIonDP9ERJVMkmVpf5X975dJJJAtiaFjvw/s400/IMG_6749+(Large).JPG)
Juz tydzien temu wrocilismy do domu, ale czasu ciagle brak, wpis do bloga odkladam z dnia na dzien i jesli dzis nie uzupelnie, to marne szanse, ze zrobie to kiedykolwiek. Tak wiec, bedzie skrotowo ( w koncu jest niedzielny wieczor...) i raczej zdjeciowo.
Pojechalismy na dobre wyprowadzic sie z Polski. Po prawie trzech latach "zawieszenia" miedzy UK a Pl zlikwidowalismy nasze krakowskie lokum stajac sie tym samym emigrantami pelna geba. Od tej pory przylot do Krakowa bedzie wizyta "u kogos", a nie powrotem do wlasnego mieszkania - to bardzo duzo zmienia, zamyka pewien rozdzial w zyciu i unaocznia ogrom wydarzen jakie za nami. Spakowanie wszystkiego w pudla, rozkrecenie szaf, wywiezienie mebli zajelo nam prawie caly tydzien. Wracajac do Sheffield bylismy wszyscy bardzo zmeczeni nie tylko wrazeniami z wycieczki, ale tez zwykla fizyczna praca.
Dziewczyny czuly sie tam doskonale - bezblednie przypomnialy sobie czlonkow rodziny (glownie mowie tu o Ninie, ktora przy ostatniej wizycie miala przeciez niespelna rok). Babcia Marysia porwala nam Emilke na cale dwa dni. Najpierw wybraly sie (razem z ciotka Teresa i wojkiem Ryskiem) do zoo:
A nastepnie zwiedzaly zamek na Wawelu:
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7nJLPD5-22SK5XUJrCH2HKCrr6f-6_PCkOF2aKGdwbueqzdccrrFXU2mjtzbsBLN4VKP55wAzDCKpTG425PVYN3FM2TElZZKIKwZ46WEMO4uLJC_Fd3L2cPUh-Ladqtik7ieAEk4MEH8/s400/IMG_6418+popr+(Large).JPG)
I poszukiwaly smoka:
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhk0iEFV-xnW-Q_fdIocI8J27xE3dVsQ4S8PMuYPkKotDGYuEC5ZykIjDuPK6OvVVbCnreprOqjuAsSR4Tojolhe8CGYsfKKsUNcM5H3154ZwTbY3GA8I5FIjNx2JyTp_gtX9o66pYUeas/s400/IMG_6405+popr+(Large).JPG)
Emi poplynela tez z babcia w swoj pierwszy krotki rejs katamaranem do Tynca i z powrotem! Wrocily poznym wieczorem, zmeczone, zadowolone i... niestety bez zdjec dokumentujacych ta babska przygode. Nina w tym czasie czarowala dziadka Jurka pozujac do zdjec w kapeluszu:
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWvShbLTziuEqJY6ZhN0ikl45yKMpPbIz77HnfKPXtkNSLHe-VQ7ZFW7IqYix4-CNi3kSVMU0kwrbbcMXz6koXkwU8m3MyWujMgN9jB9IGjPylIfOz-_-wskrHvRk63PV39CAYo0ql9uE/s400/IMG_6488+popr+(Large).JPG)
A tu juz z ciotka Beatka. Emi zajada sie najpyszniejszymi na swiecie winogronami z babcinych winorosli:
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6-B8vWrLPrb70oYYgH-nkwoQd1XohGB5jx9oLQwc-sALL3C-FJ-XayEG4LBlS4TlRNnMyjcGWj2aq0x0DL4NJjUEqD89_HBksGwjFkvnmJvzcXlCjiAwofAHoKIxoMFFaIeNhrOp8nuA/s400/IMG_6490+(Large).JPG)
Dziewczyny zaliczyly rowniez wizyte w osiedlowej piaskownicy (w Anglii nie ma nigdzie piaskownic - kiedys mnie to dziwilo, dzis wydaje sie oczywistoscia przy tutejszej deszczowej pogodzie):
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1qWkc32swR2jp7xGCxWecPEswNooNHsVIUzxGPucg3A5hAurN4UWyzUS0kbCPo1obCrTtPnYfbbax4td5u2aI_5aQNwMH7f_o0izBtlerFEA6QbC55hgFzfmAoF7eZvP-1cxpIgHeWYo/s400/IMG_6384+popr+(Large).JPG)
I ze dwa razy udalo sie nam wyrwac na Rynek. Tutaj Mama z dodatkowym wozkiem, w ktorym spi malutki Stas (syn Agi):
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgD1Il0sm3o7hlSpKRFORQvkZh7tDqi1SPGspZFOzHXN3g93w4UIMLhAq-WtvfT6zg3kaOZ_iSvgwDg-lWODSwbNEid3UXZFctsxoOK8KpdugOdSxOmPLyjpF9oNHlrFDDj56VnLbWkIQw/s400/IMG_6768+(Large).JPG)
A poza przyjemnosciami - jak juz wyzej wspomnialam - bylo pakowanie, rozkrecanie, ukladanie, segregowanie, wyrzucanie, skladanie, podnoszenie, wywozenie...
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSsbpbYWugu1xxZJVIukpCYNeTaXpzgFXRx3RyKy83kl1WJ4CfUOZEvao_1aAkgpgQlE09r0anT-fNWqRZGRtvfK-XzZIHFDamvg7SFLmvW_nf2ivBA1S1Dj_Qt3Gq-Fy6iM4nEbzNJLs/s400/IMG_6751+(Large).JPG)
Az nasz dom powoli zaczal wygladac tak:
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7F9vic8xcDx6rEqhZ2q7w7Fq699aq56R3SGuqN9NlQXwoQKoT96IL1NiiwZ0Vw3oiKTN1TBnqPyYjWUvc5mfkpiGq77S7CfKz8RKFr2iQ2dZMUq3QPXV0c_XzjFYiMDAhhDCTjMQsCwU/s400/IMG_6781+(Large).JPG)
Dziewczyny mialy radoche, bo nagle "przybylo" metrow, mozna bylo biegac do woli, a gdyby rower byl na skladzie, to i na tor wyscigowy znalazloby sie miejsce!
Tak wiec wrocilismy do domu. Nie zamykajac sobie jednak do konca furtki z napisem "Krakow", ale o tym przy nastepnej wizycie...
0 komentarze:
Prześlij komentarz