Dobra kondycja przy dzieciach przydaje sie bardziej niz cokolwiek innego. Ninka spedzila caly spacer u taty na rekach. Wozka do lasu nie bralismy, z nosidla wyrosla juz dawno temu. Z noszenia na rekach (cale szczescie) jeszcze nie.
Dzieciaki oraz siebie samych wybiegalismy w weekend - jak to zwykle bywa - na lonie natury. Zimno jest nadal, ale pierwsze oznaki wiosny, glownie w postaci gestych mchow i kilku listeczkow na drzewkach wypatrzylismy. Szczegolnie wczorajsza wyprawa do lasu byla bardzo udana - Emilka miala okazje upaprac sie w blocie po kolana, owieczki poobserwowac, do potoku kamieni nawrzucac i wyszalec do woli. Nina w tym czasie odkryla swoja wielka milosc do psow - kazdego witala z dzika euforia w glosie. Szkoda, ze nasz Felek musial zostac w Polsce.
A Mama obchodzila, bardzo skromnie zreszta, swoje OSIEMNASTE urodziny. Byly piekne kwiaty, piekne prezenty i piekne inaczej "sto lat". Swieczki na torcie zdmuchnela ekspertka od tych spraw - Emi.
Ninie natomiast przybyl kolejny zab. Narazie nie nadaje sie do niczego, ale juz za jakis czas niejedna landryne bedzie rozgryzac!
1 komentarze:
Dora kochana! Wszystkiego dobrego z okazji urodzinek! Niech bedzie jak Ci sie marzy, dziewczyny niech rosna dalej zdrowo, maz niech bedzie do rany przyloz, a Tobie niech usmiech z twarzy nie schodzi ;) Oby kazdy kolejny poranek byl piekniejszy od poprzedniego!
Prześlij komentarz