wtorek, 29 kwietnia 2008
O Emilce
Autor: d o 14:53 0 komentarze
niedziela, 27 kwietnia 2008
Sezon ogrodkowy rozpoczety
I uruchomilismy ogrodek! Dzieciaki wybiegly wesolo na trawe, odgrzebaly zabawki "ogrodkowe", Tata skosil trawe i zrobilo sie bardzo milo. W planach jest kupno nowego piasku do piaskownicy, zainstalowanie parasola slonecznego i odrdzewienie grilla.
Trawa siegala Nineczce kolan!
Ale lezaki i krzesla ogrodowe juz wynieslimy:
Grzes obchodzil urodziny. Ktore? Niech ciekawscy policza swieczki na torcie.
Autor: d o 11:43 1 komentarze
czwartek, 24 kwietnia 2008
Czyzby?
O prosze, a tu juz wyprawa rowerowa: Ninka rowniez na swych kolkach. Jazda na trojkolowcu, polegajaca na tym samym co jazda wozkiem (ktos z tylu pcha) bardzo przypadla mlodej kolarce do gustu. Emi natomiast nadal wykazuje niechec do rowerow, ktora Rodzice maja zamiar przerwac kupujac samym sobie rowery i dajac DOBRY PRZYKLAD.
A tak w ogole, to jaja sa z Ninka. Jak sie jej cos nie podoba, gdy czegos chce, a juz zawsze, gdy jest zmeczona, to potrafi sie tak wydrzec, ze z powatpiewaniem spogladam w przyszlosc i okres tzw. buntu dwulatka, ktory to mialam okazje przezyc (I NADAL ZYJE!), gdy Emi zblizala sie do wieku lat trzech. Co bedzie teraz?
Ze slodszych momentow naszego zycia: Ninka na kazdego psa mowi "a, a, a", co w moim rozumieniu jej jezyka znaczy "hau, hau, hau". Zawsze sie z Tata zegna "pa, pa". Potrzasa glowa na "tak". Z checia oglada ksiazeczki, a kultura masowa (tv) jej nie zajmuje wcale. Lubi dzieci i bezpardonowo zaczepia je, dotyka, glaska - najwidoczniej stanowia dla niej cos w rodzaju duzych lalek.
Autor: d o 14:52 0 komentarze
piątek, 18 kwietnia 2008
Fe nieladnie, fe klamczucha...
Autor: d o 19:09 0 komentarze
poniedziałek, 14 kwietnia 2008
W weekend
Dobra kondycja przy dzieciach przydaje sie bardziej niz cokolwiek innego. Ninka spedzila caly spacer u taty na rekach. Wozka do lasu nie bralismy, z nosidla wyrosla juz dawno temu. Z noszenia na rekach (cale szczescie) jeszcze nie.
Dzieciaki oraz siebie samych wybiegalismy w weekend - jak to zwykle bywa - na lonie natury. Zimno jest nadal, ale pierwsze oznaki wiosny, glownie w postaci gestych mchow i kilku listeczkow na drzewkach wypatrzylismy. Szczegolnie wczorajsza wyprawa do lasu byla bardzo udana - Emilka miala okazje upaprac sie w blocie po kolana, owieczki poobserwowac, do potoku kamieni nawrzucac i wyszalec do woli. Nina w tym czasie odkryla swoja wielka milosc do psow - kazdego witala z dzika euforia w glosie. Szkoda, ze nasz Felek musial zostac w Polsce.
A Mama obchodzila, bardzo skromnie zreszta, swoje OSIEMNASTE urodziny. Byly piekne kwiaty, piekne prezenty i piekne inaczej "sto lat". Swieczki na torcie zdmuchnela ekspertka od tych spraw - Emi.
Ninie natomiast przybyl kolejny zab. Narazie nie nadaje sie do niczego, ale juz za jakis czas niejedna landryne bedzie rozgryzac!Autor: d o 10:46 1 komentarze
wtorek, 8 kwietnia 2008
Szukamy wiosny
Wiosenne porzadki rozpoczelismy od wyrzucenia starego wozka. Nina przesiadla sie na lekka spacerowke i od razu jej sie to nie spodobalo. Wyglada na to, ze za mala jest na maclarena - wpada w siedzenie, nogi jej zwisaja i spac sie wygodnie nie da.
Mimo, ze pojawiaja sie takie oto widoczki, to zimno jest nieziemsko:
Wiec szukamy wiosny dalej. Emi wpadla w rabate zonkili (lekko juz przywiedlych) czyniac lekka demolke:
Najwazniejsze jednak, ze sie jej podobalo.
Wczoraj pytam sie corki, co robila w przedszkolu. Pada prosta odpowiedz: "Bilam sie z dziecmi". Z wrazenia odebralo mi mowe. Ten kto zna Emi wie, ze jest to do niej zupelnie niepodobne.
Autor: d o 23:14 0 komentarze
niedziela, 6 kwietnia 2008
spacery i ewolucje, basen i milosc do muzy
Nasze spacery ostatnimi czasy zmienily sie bardzo. I to nie tylko ze wzgledu na nadchodzaca wielkimi krokami wiosne! Bardziej ze wzgledu na chodzaca wielkimi krokami Nine! Tutaj mozemy ja zaobserwowac na placu zabaw:
A na dalszym planie Emi cwiczaca malpie wygibasy:
Odkryla w sobie (zapewne odziedziczone po rodzinie Taty) talenty plastyczne. Przylapana rano na pracy tworczej pod stolem nie dala sie zbic z tropu i tak oto pozowala do zdjecia prezentujac dzielo wykonane technika "pisak na gola skore".
A oto dowod na to, ze "czlowiek ma milosc do muzyki we krwi". Ledwo zacznie sie jako tako na nogach trzmac, a juz podryguje i potancuje w rytm muzyki:
Przeciez nikt jej czegos takiego nie uczyl (podpatrzyc tez nie miala gdzie...)
Ps. Te cholerne zeby w koncu sie przebily. Wszystkie trzy jednego dnia. Nina jest obecnie DUMNA posiadaczka zebow pieciu + jeden prawie na wierzchu.
Autor: d o 20:41 1 komentarze