niedziela, 18 czerwca 2017

poniedziałek, 12 czerwca 2017

Zdjęcie z Karwii

niedziela, 11 czerwca 2017

Karwia

Basen w ogrodzie i polskie truskawki z targu, to znak, że lato już nadeszło. A lato, to zawsze szczęście było - od moich najmłodszych lat po dzień dzisiejszy, gdy to moje dzieci przeżywają (mam nadzieję!) ten wspaniały czas beztroski, zabawy, nieodpowiedzialności i wolności. Wiem, że oczywiście wszystkie powyższe określenia są lekko na wyrost, bo nigdy się tak do końca beztroski, czy wolności nie doświadcza, ale w dzieciństwie jest chyba do tego najbliżej. I mam nadzieję, że cała czwórka cieszy się tym czasem, tak jak ja w dzieciństwie robiłam.
Emilka i Ninka są nad morzem, po raz pierwszy nad Bałtykiem. Pierwszy raz pojechały na wyjazd szkolny. Mimo że mają komórki rozmawiamy niewiele - to znak, że jest im tam bardzo dobrze. Dostałam tylko kilka smsów, że jest super, że był spacer na plaży, że wróciły całe w piasku, że kupiły sobie lody na deptaku, że kibicowały polskiej drużynie. W domu cicho bez nich. Brakuje ich. Romek popłakiwał przez pierwsze dni, że tęskni. Ignaś pyta co rano kiedy dziewczyny wrócą do domu... No tak, na co dzień są sprzeczki, zatargi itp. a jak zabraknie kogoś to płacz.





















środa, 7 czerwca 2017

Zabiegany czas

Jak ja nie cierpię takich dni jak dziś. Od rana, a właściwie od wczorajszego wieczora nie ma Psoty. Poszła gdzieś sobie i zniknęła. W nocy były burze i ulewa straszna, jest południe - powinna tutaj już być. Mam najgorsze przeczucia - po tym kocim holokauście, który mieliśmy tutaj na wiosnę, po tym jej miesiącu ze złamaną miednicą, po tych kroplówkach, antybiotykach, papkach wstrzykiwanych do buzi, żeby cokolwiek zjadła mam teraz poczucie, że poszła gdzieś taka słaba i niesprawna i że nie wróci już. Że może już nawet nie żyje. Że dopadła ją lis, albo pies wsiowy, że wpadła pod samochód.

Nie cierpię takich dni jak dziś, gdy nie uda mi się obraz, gdy nie mogę patrzeć na to, co namalowałam. W głowie mam wizję i wiem, jak chcę, żeby te moje obrazy wyglądały, a mi nie wychodzą i patrzeć na nie nie mogę - i to już od kilku obrazów wstecz takie mam uczucie, więc w ogóle wkurza mnie ten temat. Brrr...

Zabiegany ostatnio czas - dziewczyny jadą na zieloną szkołę nad morze.
Po drodze był egzamin do szkoły muzycznej - obie się dostały. Nina na fortepian, Emilka na organy.
Planujemy wyjazd wakacyjny.
Czekamy na Johna.
Był dzień mamy w szkole.
A na dzień dziecka kupiliśmy 4 pary rolek! Każde dziecko będzie na wakacjach śmigać. Też sobie dokupimy sprzęt i będziemy rodziną na kółkach.
Ignaś wczoraj był w zoo z przedszkolem. Wrócił taki szczęśliwy, opowiadał o zwierzętach, które znał z książeczek, a teraz zobaczył na żywo. Ależ to było przeżycie dla niego, najwyższej rangi.
Podobne wrażenia miała Emilka, która pojechała ze szkołą na rollercoaster do energylandii.
A ja się spotkałam z klasą z dwójki. Było bardzo miło, żeby tylko w dwóch słowach streścić wydarzenie. Trochę się postarzeliśmy, ale nie jest jeszcze tak źle - na ulicy byśmy się poznali. 





Ja z Grzesiem na Kazimierzu, na naszej porannej randce.



Ignaś idzie do zoo.


Kartkówka Romka z majcy. Podpisywanie szóstek to sama przyjemność. Dzieciaki (wszystkie!) super się uczą!


Niedziela w Krakowie:






No i rolki:






Emilka i nasza znajda "Muffinka", czyli kot, który boi się wszystkiego:






Lato nadchodzi wielkimi krokami, bo truskawki już są:





Współtwórcy