sobota, 22 sierpnia 2015

Lato się kończy

To było gorące lato. Upały trwały i trwały, nieprzerwanie przez prawie miesiąc. Od rana grzało, smażyło, nawet cień jabłoni nie dawał wytchnienia. Teraz, jak to dziś rano w rmfie określono - już po wakacjach - jest znacznie chłodniej, przyjemniej i nawet na słońcu można się grzać. Dzieci i koty z pokorą przyjmowały letnie temperatury, często siedząc w domu - ciężko bylo je wygonić na ogród, który przypominał nagrzaną patelnie. Kąpaliśmy się w Rabie do znudzenia - mam dość letnich atrakcji aż do następnego lata. Tego lata często odwiedzały nas koleżanki dziewczynek - to też całkiem duża zmiana od czasu przyjazdu z UK.
Odwiedzili nas emigranccy znajomi - Skoczylasowie, a ponieważ Dawid (tata) jest doświadczonym"skałkowiczem" wziął nas na wspinaczkę. Odpowiednio spięci linami, w kaskach i bez żadnego doświadczenia wspięlismy się wszyscy na sam szczyt wielkiej skały (prócz Ignasia i Romka, który wyszedł tylko kilka metrów do góry). Nie wiem jak było wysoko, ale było bardzo wysoko! Może 6, może 7 piętro! Wrażenia niezapomniane. Chciałabym powtórzyć to doświaczenie.
Razem z dziewczynkami zrobiłyśmy sobie tego lata dziurki w uszach. Nina swoje pierwsze (po raz drugi, bo tamte zarosły), a Emilka i ja po trzeciej dziurce w prawym uchu.
 
 
 




Kamping w Dolinie Będkowskiej, u znajomych:


Po spotkaniu, po raz kolejny poczułam, że najbardziej w Polsce brakuje mi towarzystwa rodzin WIELODZIETNYCH. Jacy ci ludzie są wyluzowani, jaki mają do siebie, do życia i do posiadania potomstwa DYSTANS. I problemy te same. I to doświadczenie zdobyte wychowywaniem wielu dzieci... No kurcze, brakuje mi tego w tych rozhisteryzowanych, trzęsących się nad każdą kupką i zupką rodzicach jedynaków. Poza tym, jeszcze jedno jest udarzające: nasi polscy znajomi mają taki fajny wyluzowany stosunek do posiadania, do kasy, do "kariery", do status i pozycji, do tych wszystkich "ogonów pawich". Jeżdżą starym gratem, dzieciaki w starych ciuchach, brudne i szczęśliwe, wszyscy robią co chcą, mają mnóstwo czasu, luzu, mają pasje, zainteresowania. Jakie to odmienne od polskiej klasy średniej.


Emilka:



Ninka:


Ninka na szczycie:

Romek:


Ja i Grzesiek też się wspięliśmy na sam szczyt, ale zdjęcia dopiero nam doślą po wakacjach.


Kreatywne zabawy domowe:





50 krzaczków poziomek w naszym ogrodzie:


Mam 2 dziurki w uchu, ale będę szaleć z kolczykami:



Prezent od sąsiada - ogrodnika:


Płaczący klaun, wczorajszy obraz (a właściwie obrazeczek, bo jest malutki):


0 komentarze:

Współtwórcy