sobota, 1 listopada 2014

watpliwosci

Myje naczynia, scieram blat. W tym czasie Ignas miesza jedzenie kota z kocia woda - cala podloga w kuchni brudna, on mokry. Sprzatam po nim. Ide na gore po swiezy zestaw ciuchow dla Ignasia. Wchodze do lazienki: papier toaletowy rozwiniety, kupa na kiblu. Sprzatam. Wchodze do mojej sypialni: na parapecie ktos rozwalil moje kosmetyki (te najdrozsze). Sprzatam. Wracam na dol: ktos rozwalil papier toaletowy w kuchni na podlodze. Sprzatam. Ide no gore: ubrania powyciagane na korytarzu. Sprzatam. Wracam na dol: garnki wyciagniete z szaf, orzeszki i lupki po nich na dywanie. Sprzatam. I tak dalej i tak dalej. Moje zycie to sprzatanie. Gdziekolwiek sie pojawie musze sprzatac. Jak z jakiegos pomieszczenia wyjde to od razu robi sie tam balagan. W miedzyczasie gotuje, wstawiam pralki, wywieszam pranie, skladam do szaf. Czasem, z reka na sercu, zazdroszcze tym wszystkim paniom, ktorym rodzice wychowuja dzieci, a one robia kariere, zarabiaja kase, maja szacunek i uznanie spoleczne. I wracaja do domu, do "swoich" dzieci o 18tej, czytaja ksiazeczke, ukladaja do snu i tyle maja klopotow i zmartwien rodzicielskich...

0 komentarze:

Współtwórcy