środa, 28 maja 2014

Duze burze







Burze codziennie. Wszyscy sa zachwyceni - dzieciaki ogladaja pioruny i piszcza, gdy slysza grzmoty. W UK nie bylo burz wcale (deszcz za to lal non stop), wiec sa to dla dzieci prawdziwe cuda natury. Rosnie nam od tego deszczu codziennego piekna angielska trawa. Dzieci zaliczyly lekki katar, teraz ja jestem troche chora, ale funkcjonuje wlasciwie jak zawsze. Duzo wieczorami szyje, ogarnela mnie mania szycia sukienek dla corek i spodenek dla synow. Sobie jakos nie umiem nic sensownego uszyc, wiec nie probuje nawet. Moze musze jeszcze wiecej umiejetnosci zdobyc?
Wszyscy juz troche wakacjami zyjemy - letnie temperatury sprzyjaja marzeniom o biwaku. Zajadamy sie truskawkami pod kazda postacia. Swieze ziemniaczki z koperkiem i maselkiem. Mlody kalafiorek. Ignas zaczyna niesmialo gadac. Umie powiedziec slowo "dzieci" oraz slowo "mama". Jakos mnie wybor tych akurat slow nie dziwi... Chyba mu slabna juz leki separacyjne, pozwala mamie wyjsc do innego pokoju, wiec jest duza poprawa. Chyba powoli dorasta do swiadomosci, ze on i mama, to jednak dwa odmienne byty i ze moja nieobecnosc nie oznacza konca swiata.
Ninka szczerbata az milo!
Troche nieskladnie pisze, ale glowa boli od tego przeziebienia. Zrobil sie z tego bloga fotoblog, ale mam nadzieje, ze sie to jednak za jakis czas zmieni. Ze wiecej bede pisac.

0 komentarze:

Współtwórcy