środa, 27 marca 2013

Jeszcze marcowo

Byla zima. I to nawet sniezna. Trwa do teraz, choc mnie to wcale nie cieszy - tesknie za wiosna. Nie pisze, bo wieczorami padam z nog i choc do pisania potrzebne raczej inne konczyny, to w moim przypadku jedynie poranki sa w miare tworcze. Dzis jest wyjatek, bo duza czesc dnia  odpoczywalam, a Ignasiem zajmowal sie tata, albo... hustawka. No i bylam na basenie z corkami - wymasowalam sie w jacuzzi, troche plecy mniej bola.
Co nowego? I duzo i malo. Rosniemy, rosniemy, rosniemy. Troche mniej spimy, wiecej czuwamy. My, to znaczy Ignas, ale ze towarzysze mu bardzo intensywnie w jego aktywnosciach, to mi sie tak podwojnie napisalo. Nocki bez zmian, pobudki co 2 godziny. A ja sie chyba oduczylam zycia ze spaniem - jakos mi to nie przeszkadza, ze spie w interwalach dwugodzinnych. Dziwne.
Jutro ostatni dzien szkoly - swieta i ferie zaraz. Ciesze sie bardzo! Bedzie gwarno, rodzinnie, wesolo. Dziewczyny odpoczna.
Zyjemy powrotem do Polski. To juz tak niedlugo. Czas obecny to juz takie wielkie i prawdziwe pozegnanie z Anglia. Mnostwo uczuc sie kotluje, mnostwo mysli. Wielkie pytanie: jak to sie stalo, ze spedzilismy tutaj 8 lat? JAK? Duzo podsumowan, takich "raportow koncowych"... Kawal zycia za nami, teraz czeka nowe, tak bardzo wytesknione. Postanowilismy, ze wracamy juz pod koniec czerwca. Chcemy jeszcze spedzic cale lato w Polsce, chcemy nacieszyc sie sloncem, cieplem, swiezymi owocami :-)
Dom juz sie remontuje, maluje. W maju Grzes leci kupic meble, poskladac je, zwiezc nasz dobytek sprzed emigracji, no i przede wszystkim zrobic dla mnie zdjecia domu, bo go jeszcze nie widzialam dobrze!
Cieszymy sie bardzo i tak nieprawdopodobnie niecierpliwimy! Jak widac marzenia sie spelniaja.
A jesli o marzeniach mowa: jutro spelni sie marzenie Romka - jedziemy na grupe AUTOBUSEM! Mlody z podekscytowania az skakal. To bedzie jego (chyba?) pierwszy raz w publicznych srodkach lokomocji.
To moze zdjec kilka, co?
Oto zima, w pelnej krasie, trwalo to krotko, bo temperatura okolo zera ciagle krazyla i topnialo na przemian z przymarzaniem.

 
A tu juz nowy usmiech Emilki. Babciu, ale dlaczego ty masz takie wielkie zeby?

 
Ha, niewiele widac, ale widac chyba najwazniejsze. Wiem, wiem, obiecywalam sobie, ze kolejnego dziecka nosic nie bede, ze plecy, ze kregoslup, zeby oszczedzac, ale... nie moge inaczej, nie potrafie i nie chce. Wiec nosze Ignasia w takim oto, supernosidle, zakochalam sie w nim od razu, wygodne nie do opisania.

 
No bo nasz maly Igi (ulubiona ksywka Emilki) uwielbia spac u mnie.

 
Zeby choc troche ksieciunia oszukac sprawilismy mu hustawke. Podoba sie:

 
A w weekend moj kochany maz rozpiescil mnie kulinarnie. Nie dosc, ze ugotowal barszcz, to jeszcze zrobil wypasione drugie, a na deser moje ukochane gofry z owocami i bita smietana.  

 
Mr. Trabka (ksywka taty) zdziwiony lekko wyglada tak:

 
Ksieciunio zezuje na zabawki:


                                                            Z rodzenstwem dzis:


 
 


0 komentarze:

Współtwórcy