sobota, 28 stycznia 2012

Krakow na zdjeciach stad

Wolna sobota. Ilez to ja mialam dzis zrobic! Czuje sie jakby czekal mnie jutro egzamin, a ja zamiast sie uczyc - obijala. Tyle planow, slonce, ciepelko (no takie wzgledne ciepelko, kilka stopni na plusie), na zdjecia mialam jechac, trzy rolki wypstrykac, cyfra kolejna setke machnac, a zamiast tego popijam herbate owocowa (co samo w sobie jest wedlug mojego meza oznaka starzenia sie, podobnie jak kazde inne tzw dbanie o siebie), zamiast obiadu ciastka i czipsy podjadam (co oznaka czegos innego jest, wg mnie) i lenie sie. I mysle i tesknie. Za Polska oczywiscie. Latam po forach i blogach, a tam zewszad sranie na Pl. Zaprosilabym tych wszystkich narzekaczy na kilkuletnia emigracje nauczyc pokory troche.
Natknelam sie przypadkowo na kamere nadajaca obraz na zywo z Krakowa. I - bedac w Sheffield, nie ruszajac sie wlasciwie sprzed komputera w swoim domu - zrobilam dzis kilka fotek Krakowowi! Alez mi sie ten pomysl spodobal!

Dokladnie taki widok mialam z okien sali, gdy chodzilam na wyklady na amerykanistyke:
Tutaj, obok czerwonego neonu, wprost z okienka sprzedaja kebaby, po ktorych strasznie zgaga pali:

Ehhh, no i wychodzimy z Brackiej. Bylismy wlasnie na kawusi i cieplej szarlotce (koniecznie z galka lodow smietankowych) w Prowincji. I jestesmy tacy rozgrzani, buchajacy cieplem (w czasach studenckich rowniez cuchnacy nikotyna) i idziemy na prawo do Empiku, albo na lewo na zajecia:
A ten widok tez pamietam. Bylismy z Grzesiem na weselu jego kolegi ze studiow w knajpie nad Jubilatem i na 100% stamtad wlasnie jest to zdjecie:


Bardzo duzo myslimy i dyskutujemy ostatnio o powrocie do Polski. Decyzja zapadla. A wlasciwie zapadla ona chyba zanim jeszcze tutaj wyemigrowalismy. Wracamy. Ostateczna date wyznaczylismy sobie na 2013 rok. Pozno tak (jedynie!) ze wzgledu na Romka, ktory powinien miec okolo 3 lat, zebym bez poczucia winy mogla go puscic do przedszkola. A samej pojsc do pracy. Nie ograniczamy sie do Krakowa. Wracamy do jakiegokolwiek miasta w Polsce, w ktorym znajdziemy dobra prace dla Grzeska i szanse na znalezienie takowej dla mnie. Czy bedzie to Warszawa, czy Trojmiasto, czy inne miejsce? Obojetne. Najwazniejsze, zeby byla to Polska. Ten 2013 rok to data ostateczna, bo tak naprawde juz teraz Grzesiek przeglada oferty pracy. I jak sie trafi cos konkretnego, to sie stad zmywamy wczesniej.

1 komentarze:

Berkasiuki pisze...

Dorka, my rozmawiamy o poworcie przynajmniej dwa razy dziennie: rano i wieczorem... i kończy się na tym, że Artek mówi " Ty decyduj" a ja mu opdowiadamy tym samym... 2013 rok.. moze i my się obrócimy na pięcie i wrócimy?

Współtwórcy